poniedziałek, 17 grudnia 2018

Czas jest jak stary, łysy oszust.. -powroty

Następnego dnia wstaliśmy rano, zjedliśmy śniadanie i myyk, jakieś Januszki w Fordzie Probe jadący z okolic Jasła już nam się pakują na kwaterę...
Pogadaliśmy, pozwoliliśmy zaparkowac auta i zjeść przyjaźnie strawę i zająć nasze pole jak już wyjedziemy.. Trzeba jednak podkreślić, że wpakowali się nam na krzywy ryj, jednak ich obecność pomagała w bezpiecznym przechowaniu bagaży. Zawsze ktoś się kręcił koło motocykli, więc mogliśmy spokojnie skupić się na sobie.
Zabraliśmy więc ręczniki, klapki i gacie do kąpieli i skorzystaliśmy z parku wodnego. Pogoda niesprzyjała, było około 20stopni (akurat wtedy), niebo było zachmurzone i lekki wiaterek nie sprzyjał kąpielom. Odważyliśmy się jednak na chwile wskoczyć do wody, świetna sprawa na relaks przed powrotem.



Po kąpieli pakowanie, poprawianie bagażu i na 🏇
Droga powrotną prowadziła znów na Muszynkę, tak aby rozstać się w Brzesku i symbolicznie zamknąć koło start - meta.

Powrót bez większych przygód, aż do ronda w okolicach Nowego Sącza.
 Dłuższy czas paliła się rezerwa, a następna stacja była 100m za rondem. Dojeżdżam, redukuje, lekki hamulec i nagle totalny Black out. Motocykl zgasł na mikrosekundy, a ja miałem mikrozawal, czekałem na highside, koło tylne się zblokowało, ale na szczęście z siły pędu motocykl odpalił. Wina była zapewne zasyfiona lub przegrzana pompa paliwa. Klasyk w tym modelu. Niebezpieczny klasyk. Od czasu do czasu może to wymagać wymiany, dobrze mieć zapasowa część, gdy udajemy się w daleki świat.
Po zalaniu paliwa na stacji problem zniknął, ale nie ukrywam, że miałem lekkie spiecie w tyłku.
Dalszą drogę mijaliśmy spokojnie, dużo kontroli na trasie, ale co życzliwi kierowcy mrugali długimi, a Yanosik przepowiadał co może się wydarzyć niebawem.
Nie gazowaliamy, nie ten czas, nie to miejsce, nie te motocykle. Każdy wiedział, że to już koniec, więc delektował się zachowek slonca, zapachem trawy, widokiem rzeki i jeziora wzdłuż drogi.
W Brzesku zatrzymaliśmy się w MCD. Pożegnaliśmy się z Pawłem, dziękując za wzajemna, bezpieczną podróż. Ja zostałem coś zjeść, a Paweł pojechał w kierunku Buska.
Ja potem nawinalem na A4 i spokojnym, ale żywym tempem dojechałem do domu.
Czułem się wygranym. W jakiś sposób pokonałem siebie kolejny raz. Wyjechałem w dziewiczą  podróż na motocyklu po dużym kawałku Europy.
Spodobało mi się na tyle, że już po przywitaniu się z Rodziną snułem kolejne plany.

Ostatni etap to jakieś 360km.
Dystans calkowity: 41000
Odwiedzone kraje: Polska - Słowacja - Węgry - Rumunia - Bułgaria - Grecja - Turcja
Noclegi: od namiotów po pokój z widokiem na Bosfor.
Całkowity koszt: nie liczyłem, ale około 2500zl
Poznanie ludzie, widoki, przygody - bezcenne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz