czwartek, 26 lipca 2018

MotoStambuł 2018

To był długi zimowy wieczór.. Spotkanie służbowe z cyklu "wigilijnych". Ładny lokal na Śródmieściu, suknie i garnitury. Chociaż lubię ten uroczysty klimat to z tyłu głowy wiem, że to dalej praca...
Całe szczęście wiedziałem też, że na spotkaniu będzie kilka osób z którymi można porozmawiać o motocyklach (chociaż nie należe do monotematycznych ludzi).
Siedziałem jak zwykle bardziej z boku niż po środku, przy stoliku z Pawłem - właścicielem Suzuki V-stroma.

- To co, jedziemy gdzieś w tym roku?
- Dobra, ale gdzie.. Kraje Bałtyckie? Płasko.. Gruzja - żona nie da mi tyle czasu... Czekaj, czekaj... Stambuł!
Kraków - Stambuł: planowana droga. źródło: Google Maps


 Moje oczy błysneły w mig, gdyż Stambuł był od dawna na mojej liście podróżniczych życzeń, a cywilnie nie miałem takiej odwagi, żeby pojechac tam samemu i to jeszcze na motocyklu.

-Gra. - odpowiedziałem bez zastanowienia.

Był jeszcze ciężki Grudzień, wiele mogło się zmienić, przecież to była tylko deklaracja rzucona podczas korpokolacji..
Po nastaniu wiosny, jak "klepnęliśmy" urlopy w tym samym czasie i założono grupę "Motostambuł" na twarzoksiążce zrozumiałem, że już nie ma odwrotu, teraz nie można sie wystawić..
Picowanie sprzętu, kompletowanie braków, szlifowanie techniki jazdy...

Ten blog będzie o podróżach, miejscach które chciałem zwiedzić, sposobach zwiedzania (nie zamykam się tylko na motopodróże), poznanych miejscach mniej lub bardziej godnych polecenia..
Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz